Liczby wokół Microsoft Cloud
Spisu treści:
Że usługi Cloud, czyli w Chmurze, to trend, w którym branża i społeczeństwo informacyjne zdecydowanie zmierzają , to coś znane wszystkim profesjonalistom w branży.
Zaangażowanie w stałą wszechobecność infrastruktury, oprogramowania i usług to „Święty Graal” oferowany przez firmy różnej wielkości w celu zmiany paradygmatu kupowania usług za licencje na nabywanie praw zużycia dostosowany do jego rzeczywistego i chwilowego zużycia.
Wszechobecność, dostępność, dostępność
Nie muszę już kupować pakietu Office ani pełnego programu SharePoint lub Exchange, aby móc z niego korzystać. Płacę tylko za korzystanie, i to w przypadkach, w których taka licencja istnieje, ponieważ istnieją usługi takie jak Skydrive, TFS Services lub Azure Web Sites, które są całkowicie bezpłatne.
Ale do tego potrzebny jest pewien poziom inwestycji, o czym mówi nam w tym artykule David Gauther, dyrektor ds. architektury i projektowania centrów danych firmy Microsoft.
Ta inwestycja jest naprawdę imponująca: ponad 15 miliardów dolarów od 1989 r.. Nieco ponad cztery razy tyle, ile Hiszpania zamierza wydać na zdrowie w 2013 r. i to na poziomie dziury finansowej Bankii.
Ale liczba ośrodków i użytkowników nie ustępuje pod względem spektakularności. Tak więc Microsoft Cloud składa się w rzeczywistości z ponad 200 usług w chmurze, takich jak Bing, SkyDrive, Azure itp.; które obsługują ponad miliard klientów, czyli ponad 20 milionów firm.
Wirtualny sprzęt do fizycznej chmury
Kolejną rzeczą, na którą zwróciłem uwagę w tym artykule, jest „inne” podejście mieszkańców Redmond.
Tradycyjnie budowa usług w chmurze opiera się na brutalnej sile sprzętu oraz, aby sprostać obecnym wymagającym SLA rynku, stałemu zwiększaniu mocy obliczeniowej, mocy i pojemności wymagana jest dostępność poprzez dodawanie coraz większej liczby sprzętu, coraz wydajniejszego i większej liczby warstw nadmiarowości w celu spełnienia wymagań dotyczących usług.
Zamiast tego firma MS zdecydowała się na warstwę abstrakcji — nie mówię tu o wirtualizacji, ponieważ idzie ona znacznie dalej — gdzie wirtualna chmura jest budowana i utrzymywana oddzielnie od obsługującego ją sprzętu — cokolwiek to jest . Dzięki temu incydenty, usuwanie błędów, konserwacja i aktualizacje „wirtualnego sprzętu” są znacznie łatwiejsze i szybsze, podczas gdy fizyczne urządzenia rozwijają się we własnym tempie.
Podsumowując, umieścili warstwę abstrakcji na „ żelazku ” i pracują na chmurze czysto programowej.
Bez wątpienia mówimy o komputerach na poziomie przemysłowym, używając większych słów. A najbardziej stymulująca jest świadomość, że na horyzoncie wciąż nie pojawiają się najdalsze możliwe granice tego wzrostu, który zachwyci przyszłość SkyNet
Przez | Oprogramowanie króluje w chmurowych centrach danych firmy Microsoft